Maseczkowanie w grudniu

Mój cykl maseczkowy ma się doskonale i jak widać poniżej, grudzień również obfitował w ich zużycie. Zresztą u mnie tak zawsze. Nie ukrywam, że mam hopla na ich punkcie. Wynika to zapewne z faktu, że podoba mi się efekt na skórze.
Zapraszam zatem do przeczytania moich (prywatnych) recenzji masek do twarzy.

Bielenda Hydro Booster Jelly Mask Żelowa Maseczka Ultra Nawilżająca


Nie porwała mojego zatwardziałego serca. Nie stopiła w nim lodu. Lubię bardzo używać masek, ale, no nie oszukujmy się takich, które rzeczywiście coś robią. Ta maska zrobiła niewiele. Ultra nawilżającą to bym jej nie nazwała. Maska ma żelową konsystencję i kolor czerwonawy. Dobrze się rozprowadza i łatwo zmywa. Nawilża, owszem, ale dosyć krótkotrwale. Skóra jest gładka i miękka ale tylko po zmyciu, wieczorem. Następnego dnia rano nie ma mowy o jakimkolwiek działaniu. Także ten, wypróbowałam, ale maska jest średnia. 


Skin 79 Clean-on 2 Step Nose pack 


Maseczka ta składa się z dwóch prostych kroków. Krok 1 polega na przyklejeniu na nos plasterka w kolorze czarnym. Po wyschnięciu należało energicznie oderwać i wiola mamy oczyszczony nos z zaskórników (zupełnie nie zauważyłam czegoś takiego) oraz przyklejone resztki plasterka na skrzydełkach nosa. Acha no i szczerze mówiąc troszkę mnie zabolało. Nic to bo przed nami Krok 2, którym jest plasterek biały, hydrożelowy i kojący skórę. Tak rzeczywiście było i bardzo mi się przyjemnie zrobiło na nosie. Po tym całym dbaniu o nos, skóra na nim była rzeczywiście gładka i miękka w dotyku, ale działanie było krótkotrwałe.

Dermika Satysfakcja Odżywcza Maseczka Różana


Jest to maska przeznaczona dla cery suchej i bardzo suchej, a Ja mam mieszaną. Mimo to lubię czasem użyć maski naprawdę mocno odżywczej, aby troszkę wspomóc tą swoją skórę. Zwłaszcza, że teraz zimno na zewnątrz, w pomieszczeniach ciepło i sucho
. Do tego używam maski z kwasami, patrz poniżej. Jest to moja pierwsza maska od Dermiki i nie wiem czemu spodziewałam się czegoś fajnego. Maska niestety mnie lekko rozczarowała tym, że zaraz po zmyciu na brodzie pojawiła się krostka. No właśnie, bo Ja ją zmyłam, producent zaleca pozostawienie jej na noc do całkowitego wchłonięcia. Szczerze mówiąc nie wyobrażałam sobie tego, ponieważ maska ma niesamowicie gęstą i treściwą konsystencję. Jest niesamowicie kremowa. Jak tu spać w czymś takim?.
Po zmyciu jednak skóra była gładka i miękka, ale działanie było dosyć krótkotrwałe.


Ziaja Maska Nawilżająca z Glinką Zieloną - Takie sobie nic specjalnego. Maseczka, którą czasami zdarza mi się kupić na wyprzedaży za jakieś groszowe pieniądze. Nie szkodzi, nie upiększa, taki nic specjalnego. Maseczka ma kremową konsystencję i kolor zielony. Bardzo, ale to bardzo kojarzy się z maską z glinki zielonej. Nie nawilża sama w sobie. Nawet dodatkowe nałożenie kremu nie pomaga. Zupełnie nic specjalnego.

Ziaja Maska Regenerująca z Glinką Brązową - ciut, ciut lepsza, ale też nie powala swoim działaniem. Ma kolor brązowego błotka. Milutką ma konsystencję, bardzo kremową. Dobrze się rozprowadza i zmywa. Niewiele robi na twarzy. Regeneracją bym tego nie nazwała. Jakieś delikatne nawilżenie to owszem, a poza tym to nic ciekawego.



Skin79 Rose Waterfull Mask Relaksująca Maska do Twarzy z kwasami AHA



Ta maska była dla mnie wyzwaniem. Strasznie długo namyślałam się nad nią i krążyła wokół niej. Kupiłam ją dopiero w promocji w sklepie skin79. Była droga i jest to moja najdroższa maska w zbiorach. Spodziewałam się zatem "ochów" i "achów" i cudów wianków.
Maska już od pierwszego spojrzenia wywarła na mnie ogromne wrażenie. Czytaj : podnieciłam się strasznie. Maska zamknięta jest w szklanym słoiczku. Jest dosyć ciężki. Sama maseczka ma śliczny kolor. Jest żelowa, przypomina galaretkę. Bardzo fajnie się rozprowadza na twarzy. Nie wchłania się całkowicie, pozostawia taką "śliską" warstewkę. Według zaleceń producenta zostawiałam ja na noc.


Sprawdziła się? No nie bardzo, przynajmniej moja skóra zareagowała tak, że na brodzie pojawiły mi się obrzydliwe pryszcze. Bolesne i olbrzymie. Wiecie, ja stara baba jestem i już naprawdę nie życzę sobie takich niespodzianek, zwłaszcza na brodzie. A dlaczego tam? No cóż, borykałam się z trądzikiem bardzo długo. Wszystkie metody walki były u mnie nieskuteczne. Dopiero gdy trafiłam do rewelacyjnego dermatologa (nie wiem którego z kolei zresztą), który wykluczył wszystkie przyczyny i zapisał mi retinoidy odżyłam. Kuracja była długa, droga i mogła mi zrujnować zdrowie (a wątroba to mogła mi wybuchnąć). Nie mówiąc już o tym, że nie mogłam wtedy zajść w ciąże. 
Długotrwałe borykanie się z pryszczami na twarzy jest bardzo dużym obciążeniem psychicznym i nikomu tego nie życzę. Dlatego też wszystkie kosmetyki, które powodują wysyp u mnie są po prostu beznadziejne dla mnie.

Vichy Double Glow Peel Mask, Peelingująca Maska Rozświetlająca 


Jestem zdecydowanie na nie. Szkoda na nią i czasu i pieniędzy, a jest ona raczej droga, bo kosztuje ok. 10 zł za dwie aplikacje. Radzę sobie darować. Maska nie robi nic z moją skórą. Ani to peeling, ani maska rozświetlająca. Zerowe efekty. Maska ma kolor zbliżony do opakowania, jest przezroczysta i żelowa. Podczas nakładania na twarz wyczuwam pod palcami drobinki, które jednak znikają, gdy chcę pomasować twarz. Trzyma się ją krótko na twarzy - ok. 5minut. Efekt nawilżenia jest słabo wyczuwalny i znika po ok. 10 minutach. Nic specjalnego. Ta maska trafiła do mnie wraz pudełkiem beGlossy paźdiernik 2017, którego zawartość możecie zobaczyć TUTAJ.




Skin79 Hawaiian Mud Green Soothing Sheet Mask - Bardzo się polubiłam z ta maską. Ach ta wyprzedaż w sklepie Skin79, po prostu nie mogłam przejść koło niej obojętnie, więc wpadło do mnie całkiem sporo nowych masek. Tą będę się zachwycać, bo moja skóra cudownie na nią zareagowała. Maska jest oczywiście w płachcie i nałożona jest na nią warstwa błotka. Z jednej strony ochrania ją przezroczysta, sztywna "folia", z drugiej zaś strony sztywna, biała. Maska jest w dwóch częściach : górnej na oczy i dolnej na usta. Bardzo to oczywiście ułatwia jej nakładanie i zdejmowanie. Maska całkiem nieźle przylega do twarzy. Tym razem nie śmigałam w niej po domku, tylko leżakowałam dosyć długo, aby maska wyschła. Dzieje się to raczej wolno, ale przyjemnie sobie tak podrzemać. Po zdjęciu skóra była niesamowicie gładka. Producent zaleca jeszcze zmycie resztek i nałożenie kremu. Tak zrobiłam i moja skóra była tak gładka i miękka, że nie potrafiłam przestać się dotykać. Najlepsze jest to, że efekt utrzymuje się również następnego dnia. Cudo.

skin79 Hawaiian Mud Sheet Mask Pink Vitality - oj, niedobrze się działo na mojej twarzy po tej masce. Może jednak zacznę od początku. Maska jest bardzo podobna do tej powyżej, z tą różnicą, że na płachcie jest maska różowa. Nałożyłam na twarz i tak sobie leżakowałam ok. 30 minut. Coś mnie tam drapało w okolicach brody, ale było znośnie, więc się nie przejmowałam. Po tym czasie zdjęłam maskę i co... masakra, całe czoło i policzek czerwone. I to jakoś nie chciało zejść, na szczęście (dla mnie) przez noc skóra się uspokoiła.

pozdrawiam




Komentarze

Popularne posty