Shiny Box październik 2017

Think Pink


Co znalazłam:


Barnangen All over rescue body balm - poważnie? po raz kolejny znalazłam ten sam balsam i nie zrozumcie mnie źle, to jest całkiem fajny balsam do ciała, ale Barnangen to cała linia kosmetyków. Nie można tak było dać jakiegoś płynu albo żelu?.


7TH Heaven Oczyszczająca maseczka węglowa - musi poczekać na swoją kolej


Bispol świeca zapachowa w szkle - świat perfum, do mnie trafił zapach Adrenaline - pachnie skórzanymi fotelami i ciężkimi, mahoniowymi meblami. Jest to zapach kojarzący się z wiktoriańskimi klubami dla dżentelmenów. Hmm, no ja jakoś się tam nie widzę;-) Dla mnie zapach trochę nie trafiony.


Dermofuture Precision Ekspresowa maska krem wybielający - był to produkt wymienny i całe szczęście, że dostała mi się maska, bo kremu do twarzy, kolejnego kremu, był nie zniosła. Musi poczekać na swoją kolej.


Jantar Odżywka - wcierka z wyciągiem z bursztynu do skóry głowy i włosów zniszczonych - mam już otwarte 2 odżywki i maskę. Tej nie zamierzam na razie otwierać. Czeka w kolejce.


Avon Mark Liquid Lip Szminka w płynie - do mnie trafiła wersja matowa w kolorze flushed. Jest to kolor fuksji, różowej, ciemnej, mocnej i intensywnej. Szczerze mówiąc lekko mnie zamurowało, bo ja takimi mocnymi kolorami to nie za bardzo się maluję. Spróbowałam jednak i w sumie jestem zadowolona. Sama szminka jest bardzo fajna, aplikator jest świetny. Zupełnie nie wyjeżdżam poza kontur ust. Kolor jest intensywny i długotrwały. Wżera się w usta, więc długo się na nich utrzymuje i trudno go zmyć. Nie rozmazuje się. Tylko szkoda, że trafił mi się taki kolor, wolałabym coś bardziej stonowanego.


Food by Ann batonik - miałam wersję kakao i malina i jest zupełnie przeciętny. Jakoś nie był specjalnie dobry. Sama robię lepsze w domu, bo przynajmniej znajduje w nich maliny. W moim batoniku było samo kakao i wiórki kokosowe.

Charm Medi Krem odnawiający RETI-A - dostałam taką próbkę jeszcze. Szaleństwo.

Poważnie, nie wiem, no po prostu nie wiem, jak zawartość pudełka ma się do akcji związanej z rakiem piersi różową wstążką. Mój mały, ogrowy móżdżek nie ogarnia złożoności tego problemu.
Przyznaje się bez bicia, że kupiłam tego boxa tylko i wyłącznie dlatego, że był mocno przeceniony. Zapłaciłam za niego 24 zł i stwierdziłam, że przy takiej kwocie to raczej się nie rozczaruję.
Jakież było moje dziwienie, kiedy się jednak rozczarowałam. I to dosyć mocno.
Pierwszy raz w życiu napisałam recenzję świeczki i batonika, co oznacza mój totalny upadek.
Największą radość w tym pudełku sprawił mi katalog Avonu... poważnie. Reszta, bardzo przeciętna.

I wcale nie myślę "Różowy". Prawdziwe "pinkowanie" to było w pudełku od Sisi w ramach akcji wymiany paczek na I love dots.
Post w przygotowaniu.



Komentarze

Popularne posty