Maseczkowanie w październiku

Starskin Smoothing Bio-Cellulose Second Skin Eye Masks Eye Catcher


Absolutnie fantastyczne płatki pod oczy. Odkrycie tego miesiąca. Dostałam je od Ani podczas wymiany pudełkowej Pink Boxing
Płatki są bardzo cienkie, więc świetnie przylegają do skóry. Nie osuwają się, nie odpadają. Są właściwie niewidzialne na twarzy, więc paradowałam sobie w nich w sobotni poranek nie martwiąc się niczym. To zresztą nieważne. Najważniejsze jest działanie, a to jest rewelacyjne. Skóra pod oczami (po zdjęciu) jest rozświetlona i napięta. Wszystkie cienie pod oczami znikają. Nie łudźmy się, że znikają na zawsze, ale przed wielkim wyjściem jak najbardziej polecam.

Pilaten Black Head Pore Strip Maseczka


No cóż, jest czarna i jest peel-off, to trzeba jej przyznać. Trzeba strasznie długo czekać aż zastygnie na twarzy. Osobiście nie mam tyle czasu wieczorem, żeby kontemplować proces zastygania i uwalniania mojej twarzy od zaskórników. No właśnie, maseczka nie zrobiła zbyt dużo na mojej twarzy. Delikatnie ją odświeżyła i oczyściła. To by było na tyle. Cieszę się zatem, że wybrałam na początek saszetkę, a nie tubę pełną maseczki.


Holika Holika 3D Medi Pore Closing Ampoule Mask Intensive Pore Mask

Nie zachwyciła mnie ta maska. Tzn. jej działanie na mojej skórze. Maska jest w płachcie i jest ona czarna. To Ja



Miałam dwa opakowania - jedno było bardzo mocno nasączone (plus bardzo dużo maseczki zostało w opakowaniu), drugie natomiast było umiarkowanie mokre ( nic dodatkowego nie nakładałam z opakowania). Maska przyzwoicie przylega do twarzy, choć ta część przeznaczona na szyję zdecydowanie mi się odklejała. Mogłam sobie spacerować i porządkować domek. Po ściągnięciu maski, na skórze pozostaje uczucie lepkości (oczywiście po całkowitym wchłonięciu maski). Nie zauważyłam jakiegoś działania specjalnego na mojej skórze.


Skin 79 Jeju Jelly Mask Skóra zmęczona

Maska jest bardzo mocno nasączona. Do tego w opakowaniu pozostało bardzo dużo tej maseczkowej esencji, więc dodatkowo paluszkiem wybierałam i nakładałam na płachtę. Bardzo dobrze przylega do twarzy. Nie przemieszcza się, więc śmiało spacerowałam do domku. Wsiąka w skórę bardzo długo, przynajmniej tak było u mnie i pozostawia na skórze lepką warstwę. Skóra moja jakoś nie zareagowała specjalnie na tą maskę. Nie zauważyłam żadnego działania nawilżającego, odprężającego, czy nie wiem jakiego. Nie była też bardziej miękka i gładka w dotyku. 

Ziaja Maska oczyszczająca z glinką szarą


Jak dla mnie jest to klasyk. Używałam jej już kilka razy i uważam, że jest to świetna maseczka. Ma odpowiednią, kremową konsystencję. Dobrze się rozprowadza, ładnie pachnie, dobrze się ją zmywa. Jest bezproblemowa. Najlepsze jest natomiast działanie. Moja skóra reaguje na nią i staje się oczyszczona, odświeżona a przy tym nawilżona. Nie muszę dodawać, że jest bardzo tania.

Bielenda Carbo Detox Oczyszczająca Maska Węglowa cera mieszana i tłusta

Jestem bardzo zadowolona z tej maski. Używałam już kilku i za każdym razem skóra była bardzo oczyszczona. Skóra była gładka i matowa. Nie wysuszała mnie ta maska. Wystarczyła mi na jedną aplikację, oczywiście. Dosyć trudno ją zmyć, potrzeba dosyć sporo wody, no i brudzi białe powierzchnie w łazience.

Bielenda Silver Detox Detox & Oczyszczenie Maseczka Metaliczna Cera mieszana i tłusta


Nic specjalnego ta maska. Oprócz niecodziennego, metalicznego koloru na twarzy, jest to bardzo przeciętna maseczka oczyszczająca. Właściwie to chyba odświeżająca. Nie zrobiła na mnie większego wrażenia.

Pilaten Crystal Collagen Eye Mask Kolagenowa Maseczka pod oczy

Maseczka w postaci dwóch płatków, białych płatków. Naklejamy pod oczy na minimum 20 minut. Zła wiadomośc jest taka, że podczas chodzenia po mieszkaniu troszkę mi się osuwała z odpowiedniej części spadała na policzki.  Nie jest to fajna rzecz, bo ja najzwyczajniej w świecie nie mam czasu na to, żeby przyjąć pozycję horyzontalną na minimum 20 minut. Płatki są żelowe, dosyć grube (Starskin zdecydowanie bije ją na głowę). To Ja


Stopień nasączenia jest raczej średni, bardzo dużo maseczki pozostało w opakowaniu. Działanie nawilżające było krótkotrwałe. Nie zauważyłam znaczącej poprawy jędrności czy elastyczności okolic oczu. Zaspokoiłam swoje chciejstwo, ale moja skóra niezbyt zareagowała na tą maskę.


Selfie Project Czarna Maska Peel-Off #BlackheadKiller

Lubicie maskę Pilaten? Jeśli tak, to ta również przypadnie Wam do gustu. 
Na początku używania miałam wrażenie, że jest troszeczkę lepsza niż Pilaten, jednak im dłużej stosowałam, tym coraz mniej ją lubiłam. Kupiłam ją w promocji za ok. 8 zł (w Rossmannie, -50%). Normalnie kosztuje ok. 18 zł. Po jej zużyciu stwierdzam, że to zdecydowanie za dużo. Najbardziej kłopotliwe było dla mnie zdejmowanie tej maski, ale może od początku. Maska jest czarna i gęsta. Dobrze rozprowadza się na twarzy, trzeba uważać na brwi i włosy, bo wyrywa (ale wąsika pod nosem nie). Im dłużej stosowałam, tym miałam wrażenie, że staje się gęściejsza w tubce i coraz trudniej ją wycisnąć. Radzę więc używać ją w miarę szybko. Wystarczyła mi na 5 użyć, to niezbyt dużo, choć nie mam porównania. Nie nakładałam grubej warstwy, maska strasznie długo zastyga (producent napisał na opakowaniu 20 -30 minut). Na mojej twarzy trwało to czasami 45 minut, a i tak w środku policzka była jeszcze mokra. Do tego nie polecam nakładać grubej warstwy, bo maska ścieka z twarzy i np. kapie z czubka nosa na ubranie.
Bardzo trudno ją zdjąć, tzn. nigdy nie udało mi się w jednym kawałku. Bardzo często właśnie na policzkach zostawał mokry placek, który musiałam ścierać gąbką, bo inaczej nie dało się tego ściągnąć.
uff..
Działanie było natomiast bardzo przyzwoite. Świetnie oczyszczała moją skórę.


Selfie Project Maseczka #NoStress

Maseczka typu Glinka z dodatkiem kwasu migdałowego. Jest to maseczka oczyszczająca, niwelująca wszelkie niedoskonałości, przeznaczona jest dla młodej cery. To Ja choć jestem kobietą 30+. Lubię jednak używać różnych maseczek, bo moja skóra czasami mnie zaskakuje i reaguje na taką, której bym się nie spodziewała.
Maseczka wygląda jak typowa glinka, ma szarawy kolor. Pachnie przyjemnie, początkowo sądziłam, że to zapach szałwii, ale może nos mnie oszukał. Konsystencja jest przyjemna, kremowa. Jest jej 10g, więc bez problemu można posmarować całą twarz, choć nie należy się na początku rozpędzać, bo może braknąć na czoło np. 
Moja skóra zareagowała na nią i to jeszcze jak. Po 5 minutach miałam straszną chęć ją zmyć, bo wszystko mnie swędziało i piekło. Zmyłam zatem. Skóra nie była zaczerwieniona.
Dobrze oczyściła i nadała matujący efekt. Skóra jest gładka i miękka w dotyku.
Przyjemna maseczka, choć podobna do wielu innych.


GlamGlow Gravitymud Firming Treatment Maseczka do twarzy

Cudo, ale produkt o pojemności 50 ml kosztuje straszne pieniądze.
Maseczka jest ogólnie biała(chyba, zawsze stosowałam pod wieczór, w żółtym świetle więc ten kolor może się różnić), ale na twarzy jest metaliczny. Niesamowicie metaliczny (maska z Bielendy może się schować i zawstydzić). Bardzo przyjemnie pachnie, mi osobiści kojarzy się z zapachem kokosa. Jest to maska typu peel-off, ale zupełnie nas nie oczyści. Jej działanie polega na ujędrnieniu i uelastycznieniu skóry. Niesamowicie napina i rozświetla skórę. Jest cudowna przed wielkim wyjściem. 

uff..całkiem sporo tego się uzbierało...




Komentarze

  1. Uzbierało się tego trochę faktycznie. Ja też się wzięłam za maseczkowanie i już w czwartek pokażę co zużyłam, a opisy maseczek publikowałam na bieżąco.
    Zapraszam

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie wiem, co rzec;). Niezła masz kolekcję tych maseczek :). Przynajmniej bede wiedziała gdzie szukac porady .

    OdpowiedzUsuń
  3. Ta czarna maseczka jest taka brzydka :D Ale jak działa, to trzeba używać :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty