Mark. by Avon

SPECTRALASH MASCARA, czyli Tusz do Rzęs z Regulacją Intensywności

Ma pojemność 9 ml, należy ją zużyć w 3 miesiące. Cena regularna ( o zgrozo) wynosi 40 zł, widziałam w katalogu, w promocji za 21,90 zł ( o drugie zgrozo).
Tusz jest bardzo gruby i duży. Nigdy wcześniej nie spotkałam się z taką wielkością. Przypomina marker do tablicy. Dla porównania:
Szczoteczka jest najzwyklejsza na świecie. Nie ma wygięć, spirali i tym podobnym. Włoski są dosyć krótkie. Nic nadzwyczajnego. Na końcu szczoteczki gromadzi się dosyć sporo tuszu i muszę uważać, żeby się nie pobrudzić.
Kolor jest ładny, czarny. Dobrze rozprowadza się na rzęsach.
Im dłużej go używam, tym bardziej mi się nie podoba, więc dobrze, że piszę tą recenzję po kilkunastu dniach stosowania.
Producent na stronie w katalogu zapewnia, że 1 - rzęsy będą grube, 2 - grubsze i 3 - najgrubsze. U mnie : 1- normalne, zupełnie nie widać efektu, 2 - normalne, widać tusz i dużo farfocli, 3 - normalne, dużo farfocli.
Efekt wzmacniania intensywności jest nieporozumieniem. Po prostu nakładam kolejną warstwę na rzęsy. Im więcej nakładał tym więcej śmieci zostaje na rzęsach, a efekt jest właściwie taki sam.
Tusz bardzo szybko znika z moich rzęs. Są dni kiedy po prostu znika, w połowie dnia już go nie ma. Ulatnia się i nic nie zostaje. Najczęściej jednak jest tak, że w połowie dnia cały tusz opada pod oczy i tam zostaje. No brudna jestem niesamowicie. I w połowie dnia trzeba wszystko ścierać, wycierać i poprawiać makijaż, a właściwie tworzyć go na nowo.



Przy tych wszystkich poprawkach i wyciąganiu szczoteczki z opakowania nie przewiduje dłuższej przygody z tym kosmetykiem.







Komentarze

Popularne posty